Dlaczego nagle zmienił się w mordercę?

TVN UWAGA! 207182
Ponad miesiąc temu w niewielkiej wiosce w woj. warmińsko-mazurskim doszło do brutalnego morderstwa, przywodzącego na myśl sceny z najkrwawszych horrorów. Mordercą okazał się 18-letni chłopak "z dobrego domu".

- Mieszkam tu od urodzenia. Ci zamordowani też zaraz po wojnie jakoś tu przyszli - mówi Józef Rzemieniewski sołtys wsi Jawty Wielkie. O ofiarach mówi, że byli spokojnymi ludźmi. - Nikomu nigdy nie szkodzili. Przez całe życie nie słyszałem, żeby z kimś mieli zatarg! Bez powodu się nie morduje. W jakim to celu ktoś to zrobił? Bogaci nie byli - zastanawia się sołtys. Śmierć matki i jej syna wstrząsnęła wioską. - Ludzie są zszokowani - mówi.

Brutalna zbrodnia

Od prokuratora rejonowego w Iławie dowiadujemy się, że zbrodnia była wyjątkowo brutalna. - Mężczyzna zmarł w wyniku 17 ciosów zadanych nożem. Sprawca celował głównie w okolice klatki piersiowej. Kobiecie było zadane uderzenie nożem, które godziło w jamę ustną, jednak ponieważ dawała jeszcze oznaki życia, ostatecznie została uduszona - mówi Jan Wierzbicki.

Zwłoki 86-letniej kobiety i jej 61-letniego syna znaleźli sąsiedzi, zaniepokojeni podejrzaną ciszą na posesji. Zwłoki mężczyzny leżały w trawie. - A jego matka tam, koło studni. Jak się wchodzi na podwórko po prawej stronie - pokazuje sołtys.

Policja przesłuchała niemal wszystkich mieszkańców Jawt Wielkich. Zatrzymano kilka osób, które jednak szybko wyszły na wolność. Nikomu nie udowodniono winy, a wśród mieszkańców narastała psychoza strachu. - Do nas mogą przyjść w każdej chwili - mówi jedna z mieszkanek wioski. Kolejna dodaje: - Jakiś psychopata jeździ po okolicy, jedna dziewczyna zaginęła. Ludzie kochani! Nie można nawet wyjść z domu!

Panika była tak wielka, że mieszkańcy bali się wychodzić do ogrodu, czy wyprowadzać psy na spacer.

Brak motywu

Prokuratura nie znała motywu zbrodni. Nie było też pewne, czy sprawca miał pomocników. Udało się za to zabezpieczyć dowód w sprawie: fragment noża. Znaleziono go w gardle zamordowanej kobiety. - Bo tam się ułamał - uściśla prokurator Wierzbicki.

Śledztwo w sprawie makabrycznego morderstwa przejęła specjalna grupa policjantów z komendy wojewódzkiej w Olsztynie. Sprawcę - jak się później okazało, najbliższego sąsiada zamordowanej rodziny, 18-letniego Tomasza B. - zatrzymano miesiąc po morderstwie.

- To człowiek nigdy nie karany. Miał bardzo dobrą opinię w szkole i miejscu gdzie mieszkał! - podkreśla Dorota Macoch z KWP w Olsztynie. Wszystko wskazuje na to, że Tomasz B. mordował sam. Podczas zatrzymania zachowywał się spokojnie. - Wydawałoby się, że ma wyrzuty sumienia i żałuje - mówi policjantka. Czego szukał na posesji sąsiadów?

Zginęła, bo widziała jak morduje?

- Przyszedł po trawę dla królików - mówi policjantka. - To miała być zwykła rozmowa z sąsiadem - dodaje prokurator prowadzący śledztwo. - Rozmowa zeszła na tematy związane z samodzielnością tego mężczyzny. On został głęboko urażony pewnymi sformułowaniami i to wywołało atak agresji - dodaje śledczy. Wszystko wskazuje na to, że starsza kobieta zginęła, dlatego, że była świadkiem tego, jak osiemnastolatek zamordował jej syna.

Po dokonaniu zbrodni Tomasz B. pojechał do Iławy, gdzie od trzech lat się uczył i mieszkał w internacie. - Był zdenerwowany, trzęsły mu się ręce - mówi nam jego bliska znajoma.

- Nikt by się nie spodziewał, żeby 18-letni chłopak coś takiego zrobił! Jego rodzice są w porządku, mają jedno z najlepszych gospodarstw! - nie może wyjść z szoku sołtys Rzemieniewski.

Tomasz B. przebywa w areszcie. Za podwójne morderstwo grozi mu dożywotnie więzienie.

podziel się:

Pozostałe wiadomości